Donoszę z wielką radością, że pudełeczko z poprzedniego posta nabiera kształtów :) część, którą uważam za najbardziej pracochłonną (wyklejanie zapałkami) ukończona w 80%. Pozostało jeszcze troszeczkę... a potem szaleństwo, które uwielbiam - czyli wyrównywanie papierem ściernym i nazwę to ładnie koloryzacja ;) Fakt, nie wiem jeszcze jakich rumieńców nabierze skrzyneczka, ale coś mi podpowiada, że będą to brązy... (do znudzenia, ale takie barwy właśnie uwielbiam!). Dziś bez relacji zdjęciowej, bo jakiś element zaskoczenia jednak być musi ;)
Wiciątko (czyli ta kremowa koronka również z poprzedniego wpisu) już ukończone, czeka na swoją kolej. Nie znaczy to jednak, że łapek nie zajmuję. Ano szydełko często mi wpada do rąk, jak nie mniejsze to większe. Tak się złożyło w dodatku, że Pani Alicja (która warto tu dodać sama robi różne hendmejdowe drobiazgi - bezblogerka) poprosiła mnie, żebym zrobiła mały igielnik kapelusik. Takich rzeczy podpadających pod amigurumce robiłam hmm... zrobiłam tylko jednego koślawego miśka, może ktoś pamięta: KLIK! Spróbowałam wydziubać w miarę zgrabne półkole... i nawet jestem zadowolona :) potem zrobiłam jeszcze jeden igielnik:
Oba kapelusiki wypełniłam dość mocno ufilcowanymi kulami (przypomniałam sobie w porę, że mam resztki filcu i jak dziubać igłą;)), przez co lepiej trzymają kształt, a igły ładnie się wbijają.
Słoneczny poleci do P. Alicji, niebieski chyba zostanie w domku ;)
Następny wpis będzie już chyba zapałczany... trzymajcie kciuki ;)
Pozdrawiam!
O rety, fantastyczne kapelutki :) Czekam na zapałczane dzieło sztuki :D
OdpowiedzUsuńojej, cudeńka!!! też spróbuję sobie taki zrobić!
OdpowiedzUsuńa ja muszę w końcu zrobić jakiś większy kapelutek na rosłego ludzia ;)
UsuńTęsknię już za twoimi zapałczanymi dziełami, co nie znaczy, że te inne mi się nie podobają ;-))
OdpowiedzUsuńUściski czułe!
też właśnie zatęskniłam i czynię coś niecoś ;)
Usuńrewelacyjne te kapelusiki, takie małe a cieszą oko, no śliczności po prostu:)
OdpowiedzUsuńśliczne! :)
OdpowiedzUsuńzainspirowałaś mnie nimi:)
ale masz zacięcie Kasiu ! to sie chwali ...
OdpowiedzUsuńBardzo udane kapelutki :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńśliczne te kapelusik ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńNo nie, kapelusiki jako igielniki- fajny pomysl, a wykonanie pierwsza klasa:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Słodkie te kapelusiki!
OdpowiedzUsuńŚliczne kapelusiki!
OdpowiedzUsuńUrocze igielniczki! Uwielbiam takie słodkie maleństwa :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki!
Słodkie kapelusiki.Kocham takie drobinki dodają smaczku.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprzesłodkie, zabawne igielniki :) trzymam kciuki oczywiście za zapałkowe pudełeczko i czekam na nie cierpliwie...
OdpowiedzUsuńObłędnie słodkie te igielniczki:)
OdpowiedzUsuńcudne igielniczki ^^
OdpowiedzUsuńNa ukończone pudełko czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńA igielniczki rozkoszne!!!
Oj, mam zaległości u Ciebie ... Jestem zła na pana blogger, bo nie wyświetla mi Twoich postów ... wrrr :-((
OdpowiedzUsuńKapelusiki są prześliczne ... i słodziuchne :-) A jak tam postępy w robieniu na drutach? Ściskam!