Dziś pokazuję nieduże pudełeczko na potpourri. Teoretycznie do tego służy, praktycznie może w nim być przechowywane wszystko, co chcemy ;)
Po raz pierwszy pobawiłam się z wypalaniem siarki. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Zawsze wydawało mi się, że jest szybciej, jeśli siarkę obcinam. No i faktycznie - szybkie cięcie nożykiem i nie ma siarki. Postanowiłam jednak spróbować czegoś innego, dlatego tym razem pudełko zrobione jest ze "spalanych" zapałek. Więcej przy tym roboty, ale i efekt inny, ciekawy dość. Żeby nie było tak byle jak układałam zapałki dość równo no i powstał jakiś tam wzorek.
Z wieczkiem też było sporo zabawy ;) w założeniu pudełeczko "do potpourri" no to musi mieć jakieś otworki - powycinałam. W trakcie roboty pomyślałam, że skoro pokrywka będzie wysuwana dobrze byłoby ją ozdobić z dwóch stron. No i wyszło: z jednej decoupage, z drugiej zapałki (siarka obcinana) i wypalony wzorek.
Pobawiłam się też bejcami :) co prawda nie mieszałam ich, ale nakładałam różne odcienie w różnych miejscach pudełka (palisander + jasny dąb + lakier bezbarwny półmat). Jak na takie pierwsze jestem dość zadowolona i chyba będzie więcej ;) nie zanudzam już, porcja fot:
Wymiary: 14,5x9,5x5,5cm
***************
I jeszcze pokaże Wam przesłodkie drobiazgi od Wiedźmy, u której udało mi się złapać licznik ;)
Malutki niebieściutki kuferek, a w nim filcowe biżu + dwa magnesiki :)) Wiedźmo, takie drobiazgi cieszą mnie najbardziej :)) dziękuję!
Na dziś wsio ;)
Pozdrawiam podglądaczy!