No i zima... trafiło mi się trochę wolnego czasu, więc mogłam dokończyć pewien projekt, choć właściwie projektem tego nazwać nie powinnam (robione bez planu, jak przeważnie zawsze hehe). Oto pudełeczko wymęczone, bo duże a takich nie lubię majstrować, no ale się w końcu urodziło.
Wiem, zdjęcia marne, ale cóż poradzić jeśli mieszka się w mini pokoiku, w akademiku, z jednym niemal wiecznie zasłoniętym oknem, no i z światłem pochodzącym ze świetlówki? Ech, wyszło jak wyszło. Jedno zdjęcie z fleszem, drugie bez. Minimalnie pobawiłam się w gimpie, żeby spróbować oddać prawdziwe kolory pudełeczka. Nie ukrywam, że live wygląda o niebo lepiej.
Pudełko wielce inspirowane pracami, które ostatnio miałam obejrzeć na Waszych blogach. Chodzi mi tu o prace w decu. Właśnie stąd na pudełeczku pojawiły się duże kwiaty. Jednak nie jest to decoupage. Wiadomo, że w tej technice chodzi o to, aby po nałożeniu wzoru nie odróżnić serwetki od powierzchni. Z tego względu, że moje pudełeczka robię od zera z zapałek efekt taki jest niemal niemożliwy. Poza tym, lubię jak czuć fakturkę zapałek ;) Kwiaty są malowane, a wzór zaczerpnięty z serwetki. Środeczek częściowo wyłożony tkaniną (na bokach), na dnie zapałki. Część zewnętrzna wielce udziwniona. Nie dość, że kolor inny niż wieczka to i zapałki są nie wszędzie. Miało wyglądać tak, że zapałki tam były, ale odpadły ze starości hehe. A i detal kwiatków, choć też marnej jakości:
Bałam się jak wyjdzie, ale same kwiaty niesamowicie przyjemnie mi się malowało. Wymiary: 22,5x17x8,3 cm (dł, szer, wys).
Pozdrówka dla podglądaczy!
Śliczne ^^ Bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego
OdpowiedzUsuń