Nigdy nie należałam do osób, które ulegają modom, gadżetom, itp. (Ci, którzy mnie znają wiedzą, że nie mam nawet smartfona, tylko starusieńką Nokię ;)), ale ostatnio "zachorowałam" na pewną misę... Na stronie Pracownia Kasi autorka pokazywała jakiś czas temu pewną chabrową sztukę, zapragnęłam posiąść podobną. I tak sobie wymyśliłam, że będzie to praktyczna misa na włóczkę :) Po kilku ustaleniach, kilku dniach oczekiwania dostałam w końcu swój pierwszy gadżet do dziergania:
Kasia dorzuciła od siebie dwa śliczne magnesy, które już dumnie wiszą na mojej lodówce :)
Wszystkim, którzy chcieliby mieć podobną misę polecam Pracownię Kasi, bo lepi cudne rzeczy :)
P.s. Przy okazji - na środkowym zdjęciu mała zapowiedź tego, co właśnie dłubię powoluteńku :)
Anito, pytałaś pod poprzednim postem jak długo dziergałam Aeolian - ja bardzo długo, po kilka min dziennie, więc ok. 3 tyg ;)
Wszystkim, którzy chcieliby mieć podobną misę polecam Pracownię Kasi, bo lepi cudne rzeczy :)
P.s. Przy okazji - na środkowym zdjęciu mała zapowiedź tego, co właśnie dłubię powoluteńku :)
Anito, pytałaś pod poprzednim postem jak długo dziergałam Aeolian - ja bardzo długo, po kilka min dziennie, więc ok. 3 tyg ;)
Pozdrawiam!
Ładna jest:) Ale w moich warunkach się nie sprawdzi bo jak dziergam, to koty mi nitkę odwijają:)) I mamy przy tym niezłą zabawę:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńładne i przydatne gadżety :)
OdpowiedzUsuńPiękna misa, dobrze że się moje urodziny zbliżają i mogę rodzince pomysły na prezenty podrzucić :)
OdpowiedzUsuńzapraszam @A. Bo :)
UsuńFantastyczny gadżet. Marzę o takim.
OdpowiedzUsuńKasiu, jak to fajnie że w takiej wielkiej blogosferze, trafiłam na Twój blog :) Gratuluję ogromnej pasji i mega talentu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ,
Martyna